Krzyżówka dot. znajomości lektury
Tytuł: Siłaczka
Autor: Stefan Żeromski
Bohaterowie:
Paweł Obarecki - doktor
Stanisława Obrzeska - nauczycielka
Gatunek: Nowela
Streszczenie:
Utwór zaczyna się od momentu powrotu Pawła Obareckiego do domu. Wieczór spędził na grze w karty z plebanem, aptekarzem, pociarzem i sędzią. Kiedy jest już w swoim domu siada do stolika i rozmyśla popadając w stan „metafizyki”.
„Metafizyka”, jakiej doktor Paweł doświadczał ostatnimi czasy raz, czasami dwa razy do roku — to kilka godzin świadomego samobadania bystro, z szaloną gwałtownością napływających wspomnień, niecierpliwego zbierania strzępów wiedzy, szamotania się, graniczącego z wściekłością, szlachetnych porywów przywalonych gliną bezczynności, rozmyślań, wybuchów goryczy, postanowień niezłomnych, ślubów, zamiarów… Wszystko to, rozumie się, nie prowadziło do żadnej zmiany na lepsze i przemijało, jako pewna miara czasu mniej więcej dotkliwego cierpienia.”
Piotr Obarecki rozpoczął swoją pracę w Obrzydówku 6 lat temu tuż po ukończeniu studiów.
„Był śmiały, młody, szlachetny i energiczny.”
Początkowo zdecydował się przeciwstawić praktykom prowadzonym przez aptekarza i felczerów. Gdy tylko odłożył trochę pieniędzy postanowił zakupić apteczkę podręczną. W ten sposób mógł pomagać chorym mieszkającym na wsi. Udzielał darmowych rad, uczył zasad higieny, badał. Mało spał i niewiele czasu poświęcał na odpoczynek. Postawa reprezentowana przez doktora Pawła odnosi się do charakterystycznego w epoce pozytywizmu założenia „pracy u podstaw”.
(Praca u podstaw: idea zakładająca szerzenie oświaty i poprawę warunków życia wśród najniższych warstw społeczeństwa.)
„Obarecki uzbierawszy nieco grosza kupił apteczkę podręczną i zabierał ją ze sobą jadąc do chorych na wieś. Sam przygotowywał na miejscu lekarstwa, udzielał ich za bezcen, jeżeli nie za darmo, uczył higieny, badał, pracował z fanatyzmem, z uporem, bez snu i odpoczynku.”
Postawa Obareckiego spotkała się z niechęcia. Z powodu jego przekonań często miał wybijane szyby w mieszkaniu. Był ośmieszany wśród inteligencji.
„Rozpuszczono między ludnością miasteczka wieść, jakoby młody doktor obcował z duchami ciemności, oczerniono go w opinii inteligencji okolicznej jako niesłychanego nieuka, odciągano przemocą chorych zmierzających do jego mieszkania, wyprawiano w majowe wieczory kocie muzyki itp.”
Wierzył, że sytuacja się zmieni i zwycięży prawda. Kiedy minął rok jak zjawił się w Obrzydłówku ogarnęło go zniechęcenie wszystko co robiło dla społeczności okazało się nieważne i bezsensowne. Podjęte przez niego działania związane z nauką higieny nie przyjęły się wśród ludzi. Problemem okazała się doskwierająca bieda i głód. Z czasem po prostu doktorowi było już „wszystko jedno”.
„Jedzą zgniłe kartofle — cóż począć — niechaj jedzą, jeżeli im smakują. Mogą nawet jadać surowe — to trudno… Ludność żydowska miasteczka leczyła się u marzyciela, ponieważ nie odstraszały jej duchy ciemności, a zachęcała nadzwyczajna taniość medycyny.”
Ostatecznie Obarecki poczuł, że się w swoich działaniach wypalił. Schował swoją apteczkę podręczną do szafy i zamknął na klucz. Kiedy jej potrzebował wykorzystywał ją wyłącznie do własnych potrzeb. Stwierdził iż poniósł klęskę walce z aptekarzem i felczerami.
„Co za męczarnia jednak dać się pokonać farmaceucie i balwierzom, ustać i zakończyć wojny obrzydłowskie zamknięciem apteczki do szafy. ”
Rozmowy z sędzią, plebanem były dla Obareckiego niezrozumiałe i nudne. Stał się samotnikiem oddanym przyrodzie.
„Aby uniknąć złych następstw absolutnego przebywania z samym sobą, usiłował zbliżyć się do przyrody, odzyskać spokój, harmonię wewnętrzną ducha, poczucie siły i odwagi, wynalazłszy te żelazne ogniwa, jakie człowieka zespalają z przyrodą. Żadnych jednak ogniw żelaznych nie odnalazł, pomimo że błąkał się po polach, docierał nawet do poręb w lesie i zagrzązł pewnego razu w bagnie na pastwisku.”
Z upływem lat za namową księdza plebana Obarecki pogodził się z aptekarzem. Z czasem z wizytą chodził do aptekarza i jego żony Anieli. Jego dawne poglądy i przekonania upadły.
„Do czynów bohaterskich w zakresie demokratyzacji w Obrzydłówku pojęć, choćby w imię znośniejszego przepędzania czasu, nie był już zdolnym. Za żadną cenę nie byłby składał wizyt rzeźnikom, jak to zamierzał swojego czasu, jeżeli mógł rozmawiać, to jedynie z ludźmi będącymi w jakiej takiej kulturze.”
Po powrocie od plebania długo rozmyślał. Z tego stanu zbudził go głos chłopa, którego przysłał sołtys. Chłop o imieniu Ignacy poinformował doktora, że jest chora nauczycielka we wsi. Na prośbę sołtysa ma Obareckiego do niej zabrać.
— „Czego? — zapytał doktor.
— A to, wielmożny doktorze, sołtys mię tu przysłał…
— Po co?
— A po wielmożnego doktora.
— Kto chory?
— Nauczycielka ta u nas we wsi zachorzała, sparło ją cosi. Przyszedł sołtys… Jedźcie, pada,
Ignacy, do Obrzydłówka po wielmożnego doktora. Może, pada…
— Pojadę. Konie dobre?”.
Kiedy dotarli na miejsce doktor udał się od razu do chorej nauczycieli. Gdy wszedł do pomieszczenia zobaczył młodą kobietę w gorączce, półprzytomną.
„Była to młoda dziewczyna, pogrążona we śnie gorączkowym. Szkarłatem była powleczona jej twarz, szyja, ręce — na tle tym znać było jakąś wysypkę. Jasnopopielate, niezmiernie bujne włosy leżały poplątanymi pasmami na poduszce, wiły się na twarzy. Ręce bezwiednie i niecierpliwie szarpały kołdrę.”
Kiedy przyjrzał się warunkom w jakich przebywała nauczyciela. Był przerażony jak pomieszczenie było zaniedbane:
„Doktor powiódł oczami po nagich, wapnem wybielonych ścianach izby, dostrzegł okno źle opatrzone, przemokłe i zeschnięte trzewiki chorej — stosy książek leżące wszędzie: na ziemi, na stoliku, na szafce…”
By sprawdzić jaki jest stan chorej mówił do niej po imieniu. Nauczycielka miała na imię Stanisława. Gdy dokładnie ją przebadał z przerażeniem stwierdził, iż jest chora na tyfus. Wiedział, że nie ma dla niej ratunku. Ostatecznie postanowił poprosić sołtysa, by znalazł odważnego śmiałka, który pojedzie w zawiei do Obrzydówka. Znalazł się biedny parobek, któremu Obarecki postanowił zapłacić za dostarczenie listu do aptekarza z prośbą po przywiezienie z miasta powiatowego lekarza i dostarczenie chininy.
W oczekiwaniu na powrót parobka. Obarecki wypytuje starszą kobietę o nauczycielkę. Chodzi po izbie gdy dopadają go wspomnienia z przeszłości. Przypomina sobie moment, gdy był studentem czwartego kursu. Kiedy przechodzi przez bramę Ogrodu Saskiego dostrzega młodą dziewczynę, którą jest Stanisława Obrzeska. Ta młoda dziewczyna jest zwolenniczką teorii ewolucji, której autorem jest Karol Darwin. Według tej teorii: rozwój to powolny proces przemiany wynikający z dostosowania się do środowiska.
Stanisława jest młodzieńczą miłością Obareckiego. Nie może uwierzyć, że mieszka i uczy na wsi.
„Spotykali się odtąd w „salonie” często. Panna Stanisława przynosiła pod salopką funt cukru, jakiś zimny kotlet w papierze, kilka bułek; Obarecki nic nie przynosił, ponieważ nic nie miał, pożerał za to bułki i pożerał oczami „darwinistkę”. Raz nawet, odprowadzając ukochaną do domu, oświadczył się o jej rękę. Roześmiała się serdecznie i pożegnała go przyjacielskim uściśnieniem ręki. Wkrótce potem znikła; wyjechała do guberni podolskiej jako nauczycielka do jakiegoś wielkopańskiego „domu”. Spotyka ją teraz oto w tym zapadłym kącie, w tej wsi ukrytej w lasach, zamieszkanej przez chłopów samych, gdzie nie ma dworu, gdzie nie ma żywego ducha… Sama tu żyła w tej puszczy. Teraz umiera… zapomniana…”.
Całą noc nasłuchiwał powrotu parobka, mierzył chorej sześć razy temperaturę. O świecie udał się do sołtysa by z prośbą o zaprzęgniecie koni. Sam pojechał do Obrzydówka po apteczkę, wino i żywność. Gdy wrócił okazało się że dziewczyna już nie żyje. Zastał kobiety myjące jej martwe ciało. Kazał stolarzowi zbić jej trumnę z kilku desek nieheblowanych i podsypać wiórami. Przypomniał sobie, że trzeba zawiadomić rodzinę dziewczyny. Przejrzał książki leżące w pomieszczeniu w którym była chora i znalazł list zaadresowany do kobiety o imieniu Helena. Obarecki nie znalazł adresu pod, którym należy przesłać list. Gdy zobaczył parobka ogarnęła go wściekłość, że nie dotarł na czas. Tłumaczył się tym iż zgubił drogę i wracał pieszo. Po pożegnaniu zmarłej z ogromną rozpaczom wrócił do Obrzydówka. Śmierć ukochanej spowodowała w doktorze ogromną przemianę. Odprawił młodą gosposię, przestał grać w karty, czytał w wolnej chwili Nieboską Komedię Dantego. Z czasem odzyskał wewnętrzny spokój. Przytył, odłożył trochę pieniędzy i wrócił do starych przyzwyczajeń.
Źródło:
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/silaczka.html#footnote-idm139975716590496
https://flipbook.apps.gwo.pl/display/2380 [s.374-375]