To ludowe przysłowie, które potwierdza, że nie trzeba mieć wielkich zdolności, aby zrobić coś z niczego.
Tym razem nie do końca z niczego, bo z gliny i nie święci, ale dzieciaki z II a.
Wystarczyły zapał i chęci… Projekt składał się z kilku etapów i rozpoczął się w piękny, słoneczny poranek w pracowni ceramicznej Kieleckiego Centrum Kultury. Po odpowiedniej obróbce gliny, uczniowie odcisnęli w swoich talerzykach motywy roślinne, a następie pozostawili do wyschnięcia i wypalenia. Drugi etap, o wiele, wiele trudniejszy to szkliwienie i ponowne wypalenie w piecu. Tu zawsze jest niespodzianka, bo tak naprawdę trudno przewidzieć jakie będą efekty pracy. Szkliwo bowiem ma zupełnie inny kolor po obróbce termicznej. Kiedy mama Basi przywiozła je do szkoły, wszystkie dzieci z niepokojem i wielką ostrożnością odpakowywały talerzyki. Padały pytania: Jakie one będą? Czy ładne? Ciekawe czy się udało? Moje pewnie brzydkie. Odpowiedź była prosta: wszystkie prace, bez wyjątku to małe dzieła sztuki i zachęcamy dzieci z naszej szkoły do takiej ceramicznej przygody. Nie trzeba wiele, parę deko chęci i troszkę wyobraźni, bo w każdym człowieku i tym małym i tym dużym tkwią talenty, trzeba tylko czasami pomóc je odkryć.
Wychowawczyni II a- Małgorzata Szostak